Kto przeżył coś podobnego
wie o czym piszę.
Wystarczyło jedno spojrzenie.
To było jak grom z jasnego nieba.
Jak to obecnie bywa
poznaliśmy się dzięki mocy internetu.
Objawy były jednoznaczne
motyle w brzuchu, drżące ręce, trudności ze snem.
Najpierw tylko się przyglądałam,
obiektowi moich westchnień.
Pragnienie bliższego poznania było coraz silniejsze.
Zbiegło się to w czasie z moim wyjazdem na wieś.
A tam nie tylko wrony zawracają, ale również internet ;)
Zaświtała mi w głowie prosta idea
Postanowiłam, kilka informacji
zapisać sobie w komputerze, aby wszystko
na spokojnie przemyśleć.
I tam z dala od zgiełku miasta
poznawaliśmy się niespiesznie...
pętelka po pętelce.
Najpierw nieśmiałe kilka węzełków.
Ależ doskwierał mi brak internetu
bo chęć poznania kolejnych tajemnic,
obiektu moich westchnień
obiektu moich westchnień
była ogromna.
Po powrocie do cywilizacji
uczucie rozkwitło z wielką siłą.
:)
I oto on :)
W całej krasie i okazałości :)
Obiekt moich westchnień, przyczyna
naderwanych nocy i kołatania serca.
W całej krasie i okazałości :)
Obiekt moich westchnień, przyczyna
naderwanych nocy i kołatania serca.
Zwis makramowy w stylu boho.
Tak mi się przynajmniej wydaje ;)
Mój Ci on :)
Wiem nie jest idealny,
wiele się jeszcze musimy o sobie dowiedzieć,
aby kolejne wcielenia,
Mam cichą nadzieję, że moja wakacyjna miłość
okaże się trwałym związkiem
a nie tylko chwilowym zauroczeniem.